Każdy ma swoje Kilimandżaro / Inspirująca rozmowa z Angeliką Chrapkiewicz-Gądek cz.3

Każdy ma swoje Kilimandżaro / Inspirująca rozmowa z Angeliką Chrapkiewicz-Gądek cz.3

 
To już 3 część rozmowy z Angeliką Chrapkiewicz-Gądek.
Warto przypomnieć, że jest to osoba, która ma niesamowity dar inspirowania innych do działania. Udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych i że można zdobywać “szczyty gór”, bo każdy ma swoje Kilimandżaro.
  • Występuje podczas konferencji, spotkań firmowych – jej pasją jest inspirowanie do działania pomimo obaw i lęków.
  • Występuje na szkoleniach i konferencjach jako mówca motywacyjny i inspiruję do zwiększania swojej skuteczności osobistej w realizacji wytyczonych celów.
  • Pomaga firmom projektować działania w strategi CSR nakierowane na osoby z niepełnosprawnościami.
  • Występuje na spotkaniach z zakresu aktywizacji zawodowej osób z  niepełnosprawnościami.
  • Występuje podczas festiwali podróżniczych.
  • Uczestniczy w projektach przełamujących stereotypy na temat osób niepełnosprawnych w charakterze modelki.
  • Pisze książkę
  • Prowadzi stronę internetową: www.angisteps.pl
Było dużo śmiechu i miło spędziłam czas na rozmowie z Angi. Cała rozmowa jest bardzo wartościowa i inspirująca. Trwała blisko 2 godziny, dlatego ukazała się w 3 częściach, aby zainspirować wszystkich czytelników do przeczytania 😉

Część 1 możesz przeczytać TUTAJ, a część 2 TUTAJ

W tej części rozmowy Angelika opowiedziała między innymi:
  • O swoich niekończących się marzeniach i pasjach.
  • Czy życie według pasji jest ważne.
  • Kto ją inspiruję do zmian i do działania.
  • O tym, że każdy w życiu ma swoje Kilimandżaro.
  • Zdradziła rąbka tajemnicy, co znajdzie się w jej książce.
  • I wiele więcej …
Zapraszam do lektury 🙂

Ela: Jak już jesteśmy przy działalności trenerskiej, motywacyjnej, inspirując inne osoby, spotykasz się różnymi osobami. Jakie są to osoby, szczególnie kobiety?

Angi: O, przeróżne. W zależności od wystąpień. Spotykam wiele wspaniałych kobiet i mężczyzn i to jest ciekawe. A jakie są to kobiety?

Ciężko mi wnioskować, ponieważ po wystąpieniach rozmawiam z nimi krótko. Myślę, że są to kobiety, które mają w sobie mnóstwo odwagi, a którym brakuję po prostu „takiego klepnięcia w ramię”, aby poszły do przodu.

Ela: Myślisz, że brakuje im wsparcia?

Angi: Tak, wsparcia, takiej kropki nad „i”. Widzę później, najczęściej na Facebooku, że te kobiety się przełamują i robią krok do przodu i wypływa z nich wulkan energii.

Ela: I jest super 🙂

Angi: To kobiety, które wiedzą co chcą zrobić, ale brakuje im tego wsparcia i powiedzenia „spróbuj”.

Ela: Takiego potwierdzenia, czy rzeczywiście idą dobrą drogą i powiedzenia dasz radę.

Angi: Tak, dokładnie.

A jeśli chodzi o mężczyzn, to też jest niesamowite, bo niejednokrotnie spotykam się z opinią, “że ja myślałem, że Ty jesteś taka drobna, blondyneczka na wózku, a Ty masz tyle siły, co  nie jeden facet” (śmiech). To jest niesamowite.

Ela: (Śmiech)

Angi: To jest taki komplement, co nie za bardzo wiem, czy mam się schować, czy nie, bo nie za bardzo ucieknę. Ale to jest super po prostu. I wiem, że testy zdaję, bo mogą zobaczyć, że dziewczyna na wózku, właśnie jest taka silna jak facet.

Ela: To jest fajny komplement 🙂

Angi: Oczywiście, że to jest fajny komplement 🙂

Spotykam się też z innymi ludźmi.

Spotykam się z rodzicami dzieci niepełnosprawnych i to jest inna grupa odbiorców. Są to często ludzie, którzy mają w sobie dużo miłości, ale też mają w sobie mnóstwo wątpliwości i niepokoju o swoje pociechy, pod kontem zazwyczaj samodzielności.

W zależności, gdzie mam wystąpienie, na jaki temat i z jaką z grupą odbiorczą się spotykam – to jest różnie. Myślę, że każdemu trzeba dać nadzieję i miłość.

Jakkolwiek, czy ktoś się boi zrobić tego kroku do przodu, czy ktoś się boi o swoje dziecko, czy myśli, że nie ma takiej siły w sobie, żeby coś zrobić – to zawsze jeśli dasz nadzieję i obdarzysz daną osobę miłością, taką miłością człowieka do człowieka, to będzie jej lepiej.

Ela: Tak, dokładnie. Miłość przezwycięży wszystko 🙂

Angi: Dokładnie.

Ela: A teraz porozmawiajmy o Twoich marzeniach. Wiem, że masz dużo marzeń …

Angi: Nie mogę Ci powiedzieć, bo będę musiała to zrobić 😉 (śmiech).

Ela: (Śmiech).

Angi: Żartuję 🙂

Moja przyjaciółka Agata śmieje się, że jak mi to powiedziałaś, to znaczy, że to zrobisz.

Moim marzeniem, tak naprawdę jest napisanie książki. Jest to bardzo trudna praca, bo trzeba pisać, pisać i pisać. Robię to pierwszy raz w życiu.

Mówię o takim przyziemnych marzeniach, bo to, że chciałabym docierać do ludzi, dawać im miłość, radość i zarażać ich pozytywną energią – to jest wiadomo. Ale to jest bardziej moja misja, niż marzenie.

Natomiast moim marzeniem teraz na dzień dzisiejszy, jest napisanie książki i nadal są góry. Ale nie chcę tutaj mówić o konkretnym szczycie. Oczywiście wiem, gdzie pójdziemy. Już mam pomysł kiedy, ale nie chcę mówić o tym głośno, dlatego, że specyfika pogody jest tutaj kluczowa.

Ela: Jakie jest Twoje kolejne marzenie?

Angi: Powiem może o kolejnym moim marzeniu podróżniczym, bo uwielbiam podróże, to jest znów odwiedzić Afrykę, którą kocham całym sercem. Ale nie w tym roku, bo trzeba zebrać środki, wszystko powolutku.

Ela: Pięknie. Ja jeszcze nie byłam w Afryce.

Angi: Polecam, byłam 3 razy i powiem Ci, że to jest miłość wzajemna, naprawdę. Myślę, że te Żyrafy mnie też kochają, bo podchodzą tak blisko 🙂

Kilimandżaro

Ela: Masz dużo marzeń i pasji. Jak myślisz, czy życie według pasji jest ważne? Opowiedz coś więcej o swoich pasjach …

Angi: Życie według pasji jest bardzo ważne, dlatego, że pasje pozwalają zapomnieć o problemach. Mam tak z nurkowaniem, uwielbiam to robić. Góry, tak samo.

Czy jestem pod wodą, czy w drodze na szczyt, w tych momentach zostawiam wszystkie swoje problemy na brzegu, bądź na dole. W nurkowaniu liczy się tylko świat podwodny. Czuję wolność. Nie czuję wózka, nie czuję ograniczeń fizycznych. I to jest zupełnie inny świat.

A gdy idę w góry, to tak samo. Problemy zostają, gdzieś tam na dole, na parkingu, w samochodzie 😉  Wtedy najważniejsza jest droga na szczyt, współdziałanie i to, że mogę się skupiać na wykonywaniu tej pasji. Mogę podziwiać widoki, jaki świat jest przepiękny. I to się wtedy liczy. Telefon nie dzwoni, nikt od Ciebie nic nie chce.

Życie z pasją jak najbardziej ma sens. Pomaga też się zdystansować do pewnych rzeczy.

Czasem mam tak, że gdy mam poważny problem taki, że naprawdę nie za bardzo znajduję rozwiązanie, to idę na 10 minut zanurkować. I uwierz mi, że później na ten problem patrzę zupełnie inaczej.

Angi Rysy
Najwyższy szczyt Polski, Rysy, 2499 m n.p.m. Podejście od strony polskiej 25 czerwca 2016 r.
Rysy
Rysy
Rysy
Rysy
Angi Rysy
Rysy

Ela: Zobaczyłaś ten problem z innej perspektywy.

Angi: Tak, dlatego pasja jest bardzo ważna w życiu każdego człowieka. Każdy powinien mieć swoją drogę i to swoje „coś”. To nie musi być nurkowanie, to nie muszą być góry. To może być słuchanie muzyki. Kocham również muzykę i znajduję sobie, żeby nie wiem, co się działo, przynajmniej 20 minut takie, że włączę sobie płytę i nie ma mnie po prostu.

I wtedy, tak samo, jak wcześniej, zostawiam problemy, nie myślę, zamykam oczy …

Ela: I odlatujesz 😉

Angi: Tak, odlatuję. I każdy z nas powinien mieć taki odlot.

Ela: Super (śmiech)

Angi: No, tak (śmiech). Odlot w swojej pasji 😉

Ela: Zgadzam się 🙂

Kochasz góry, kochasz nurkować, podróżować, marzysz żeby napisać książkę i ją piszesz, co jeszcze lubisz robić?

Angi: Lubię takie przyziemne kobiece rzeczy. Lubię przeglądać modę, jakie są trendy itd. Uwielbiam kosmetyki, dlatego, że moja mama była kosmetyczką. Pewnie, gdybym była osobą sprawną, to byłabym kosmetyczką. Uwielbiałam patrzyć jak ona to robi. Lubię czytać o nowościach kosmetycznych.

Ela: Moja mama była fryzjerką i też uwielbiałam patrzyć jak ona to robi. Mogłam stać godzinami. Chciałam być fryzjerką, a później mi się odmieniło 😉 Ale robię paznokcie hobbystycznie i mam bloga paznokciowego. Mamy podobne zainteresowania kosmetyczne 🙂

Angi: O widzisz 🙂

Takie rzeczy lubię po prostu robić. Myślę, że tych pasji jest i tak sporo. Góry to jest wyjście 1, 2 razy w roku. Więcej się nie da, ponieważ jest to bardzo bardzo trudne. Zresztą widziałaś po filmiku.

Ela: Tak i wyczerpujące na pewno.

Angi: Spędzam 15 godzin w plecaku. Mam siną szyję i klatkę piersiową itd. Nie mówię tu pod kątem narzekania. Jak to się mówi: „mierz siły na zamiary”. Pamiętając o tym, żeby było to bezpieczne.

Ostatnio mam obsesję (nie jest jeszcze moją pasją) jest zdrowe odżywianie. Wiesz o tym, że ostatnio schudłam 8 kg, z resztą to widać.

Ela: Tak. Wiesz, co w Twoim przypadku, jak siedzisz, to jest trudno zrzucić kilogramy.

Angi: Jest bardzo trudno.

Ela: Tak, to sukces niesamowity 🙂

Angi: Nie dość, że myślałam o górach, to jeszcze myślałam o tym, że ja każdy kilogram Ela, każdy … muszę przerzucać do samochodu, na wózek, na łóżko, czy gdziekolwiek. A teraz jest mi lżej 🙂

Teraz mam tak, nawet mówiłam o tym mojemu trenerowi, że potrafię podciągnąć się na rękach i oderwać pośladki. Jak nie mogę wysiedzieć, to tak robię i to jest takie super 🙂

Ela: Jakie to jest osiągnięcie i jaka radocha 🙂

Angi: No dokładnie. Dlatego apropo takich sukcesów, tych małych i tych dużych, to jest to mój sukces, bo było mi bardzo ciężko to wykonać.

Ela: Zgadza się i udowadniasz, że nie ma rzeczy niemożliwych. Pamiętam jak Cię poznałam, bardzo mi utkwiło w głowie, pewnie większości osób też to pamięta.

Powiedziałaś bardzo ważne zdanie, które często sobie przypominam w tych „trudniejszych dniach” – „Każdy ma swoje Kilimandżaro”. Możesz coś więcej o tym opowiedzieć?

Angi: Tak.

Wyprawa na Kilimandżaro, była wyprawą organizowaną przez Fundację Anny Dymnej „Mimo wszystko”. Udział w niej wzięło 9 osób niepełnosprawnych.

Chcieliśmy pokazać, że nie ma rzeczy niemożliwych, że pomimo słabości i ograniczeń, można zdobyć najwyższy szczyt Afryki. I dla każdego, ta góra oznacza coś innego.

Dla mnie było przede wszystkim to, że się odważyłam to zrobić i ważna była droga na Kilimandżaro, podczas której różne rzeczy się wydarzały. Musieliśmy walczyć ze swoimi słabościami, chorobą wysokościową, z myślami typu „nie mam już siły”, „po co mi to” itd. itd.

Musieliśmy walczyć z tym, że jesteśmy zależni od innych. Zdałam sobie wtedy sprawę, że na szczyt przede wszystkim prowadzi nas nasza głowa i serce, a nie tyle nogi. Dlatego, że to od nas zależy, czy my mamy odwagę iść na ten szczyt. Gdy podczas wyprawy budzimy się każdego dnia od 4 dni,  wykończeni fizycznie, to czy mamy siłę, żeby iść dalej? To nasza decyzja, nawet jeśli ktoś nam pomaga fizycznie.

Dlatego mówię o tym, że ta droga jest ważna i ten moment, kiedy się przełamujemy, kiedy walczymy ze sobą i swoimi słabościami.

Wracając z Afryki rozmawialiśmy o tym, że każdy ma swoje Kilimandżaro, bo dla jednego człowieka to będzie szczyt, a dla drugiego to będzie samodzielne przejście do toalety. Dla innej osoby będzie to wyjście z domu, bo wtedy będzie musiała się odważyć na coś co wcześniej nie robiła, a dla innego będzie zmiana pracy, zmiana relacji …

Każdy z nas ma swoją górę, którą chce zdobyć i tym szczytem może być ten realny górski, Kilimandżaro, Rysy, ale bardzo często w naszym życiu, są to te rzeczy, które mamy w zasięgu wzroku…

I każdy ma takie swoje Kilimandżaro, które chce zdobyć. I każdy wyrusza w drogę na swoje Kilimandżaro.

Każdy ma swoje Kilimandżaro
Każdy ma swoje Kilimandżaro
Kilimandżaro
Kilimandżaro

Ela: Dokładnie, nawet w tej codzienności, prawda?

Angi: O właśnie w codzienności.

To nie zawsze musi być realny szczyt. Jeśli teraz mówię o szczycie, to mam na myśli marzenia i cele.

Ela: To nie musi być nic takiego bardzo wielkiego, ale coś czego się boimy, prawda?

Angi: Tak. Wiadomo, że Kilimandżaro jako najwyższa góra Afryki 5895 m n.p.m., ale gdy spotykam osobę, która ma problem z chodzeniem i która nie może przejść do umywalki, a potem po jakimś czasie widzę ją jak pokonuje ten dystans. Albo spotykam osobę, która zmieniła pracę, a bała się tego zrobić.

Właśnie wtedy mówię, że to jest Twój szczyt, że to jest to Twoje Kilimandżaro.

Kilimandżaro daje mi siłę, a teraz dają mi ją Rysy. Gdy niedawno się przewróciłam i miałam się z powrotem spakować na wózek i musiałam najpierw na łóżko, a wiedziałam, że to będzie trwało i będzie bardzo trudne. Wtedy, mówię sobie, przecież Ty zdobyłaś najwyższy szczyt Polski i Ty naprawdę nie dasz sobie rady?

Zrobiłam to po 40 minutach z wielkim bólem, ale zrobiłam. Przypomniałam sobie, że zdobycie jednego czy drugiego szczytu, spełnienie marzenia, czy osiągnięcie celu daje nam …

Ela: Wielką siłę.

Angi: Tak, jest naszym motorem. I my często w takich chwilach zwątpienia, jesteśmy na tej przysłowiowej podłodze. Ale kiedy jesteśmy w momencie, kiedy naprawdę wydaje nam się, że nie mamy siły się podnieść – to warto jest pamiętać o tych naszych sukcesach, naszych szczytach.

Ela: Zgadza się. Te nasze małe i duże sukcesy dodają nam siły.

Angi, kto Cię inspiruje w życiu do działania, do zmian i do bycia odważną? Czy jest jakaś osoba w Twoim życiu, która Cię szczególnie zainspirowała?

Angi: Jak mam wymienić to wymienię 3 osoby.

Pierwsza to mój mąż, dlatego, że gdy się poznaliśmy powiedział mi w pierwszych zdaniach „Chcę być Strażakiem” i jest zawodowym Strażakiem. To jest gość, który mi bardzo imponuje, bo zawsze robi to, co powie.

Jest to człowiek, który nie rzuca słów na wiatr i tego uczę się od niego. Tak jak z tymi marzeniami – musi je poczuć.

Drugą osobą, która mi imponowała w odwadze i sile, to była moja mama. Mieszkała w Katowicach, urodziła się w Gliwicach. Kiedy dziadek kupił małą działkę w Zakopanem z domkiem, gdzie była woda na zewnątrz i wychodek, na przestrzał drzwi i okna.

Podjęła decyzję, że przeprowadza się do Zakopanego, że będzie żyła w takich warunkach i że będzie kosmetyczką właśnie w Zakopanem. Na szpilach, w obcasach przeniosła się do Zakopanego 😉

To jest pierwsze, co mi zaimponowało i w trudnych chwilach, kiedy mam zmiany przypominam sobie, że mama dała radę. A drugie jest to, że gdy ja się urodziłam, zaczęły być problemy zdrowotne, to nigdy w życiu, nie dała mi odczuć, że jestem gorsza. Zawsze mówiła mi, że jestem wyjątkowa. Miała w sobie niesamowitą siłę i miłość.

Teraz, gdy jestem osobą dorosłą i mam kontakt z rodzicami dzieci niepełnosprawnymi, wiem, że jest to bardzo trudne i jak to bardzo boli, że Twoje dziecko musi dać z siebie więcej, niż zdrowe dziecko, bo musi. Bo rehabilitacja, dbanie o zdrowie, opinia innych, więc bardzo ją cenię za to, że ona to tak dźwigała i to jeszcze w taki sposób.

A trzecią osobą, która mi bardzo imponuje pod względem zawodowym zwłaszcza, to jest moja przyjaciółka Agata. Też ma zanik mięśni. Dla mnie jest mega inspiracją, jeśli chodzi o zawodowe rzeczy, bo zawsze mi tam wszystko wyprostuje.

Głównie działalność gospodarczą zawdzięczam jej. Bardzo mnie wspiera i bardzo we mnie wierzy. Przyjaźnimy się od 6 roku życia. Przeszłyśmy bardzo podobne momenty w swoim życiu. Imponuje mi swoją siłą i mówię sobie, że jak Agata daje radę, to ja też dam radę 😉

Ela: Wzajemnie się wspieracie. Cudowna przyjaźń. Przyjaciel na wagę złota 🙂

Angi: Tak, bardzo 🙂

Ela: Wspomniałaś wcześniej, że Twoim marzeniem jest napisanie książki i ją już piszesz. Czy możesz zdradzić rąbka tajemnicy – co znajdzie się w Twojej książce?

Angi: To na pewno nie będzie biografia. Będzie to książka o odwadze, o sile, o konsekwencji, o trudnych momentach. Mam nadzieję, że tą książką, dam ludziom nadzieję, miłość i wiarę w spełnianie swoich marzeń.

Ela: Ja już jestem Twoim pierwszym czytelnikiem 🙂

Angi: (Śmiech) dziękuję 🙂

Ela: Trzymam mocno kciuki za ukończenie książki 🙂

Angi: Aha, wiesz Kamila też mnie mocno inspiruje. Mnie inspirują i uwielbiam takich ludzi, którzy napiszą lub powiedzą coś i kurde to robią 😉 Rozumiesz, to jest takie piękne. Ja to zrozumiałam jak Kamila powiedziała mi na Wewnętrznej Sile, “Angi, ja przeczytałam o tych Rysach, no dobra przeczytałam, ale Ty to zrobiłaś i za to Cię szanuję i minął od tego rok”. Ja mówię nie rok, tylko pół roku 😉

Ela: Jeszcze lepiej, wielkie gratulacje!

Angi: Dziękuję 🙂 Tak samo jak Ty z włosami. Napisałaś mi, że przyślesz mi zdjęcie jak obetniesz włosy i to zdobiłaś.

Ela: Wcześniej się zastanawiałam, bo moje włosy były bardzo długie i szkoda mi było je obciąć, a Ty zainspirowałaś mnie swoją fryzurą i jeszcze w ten sam dzień zadzwoniłam do fryzjera 😉

Angi: Właśnie o to mi chodził, że Ty napisałaś i to zrobiłaś.

Wiele osób pisze mi „muszę to zrobić”, albo „kiedyś to zrobię”. Nienawidzę słowa „kiedyś”. Określ sobie datę, jeśli się nie uda, to trudno, później się zastanowisz, czemu tak się stało, ale to też uczy.

Dużo tracimy na takim rozwlekaniu się i nie działaniu. Zanim się zabierzemy za coś, to już rok i więcej minie.

Moje mięśnie słabną, nie wiem, co będzie dalej i dlatego chcę ją napisać wtedy, kiedy mam na to siłę, a nie wtedy, kiedy będzie mi trudniej. A po co ma być mi trudniej.

Ela: Angi pomału kończymy 😉 Chcę Cię zapytać o inspirację dla moich czytelników.

Co byś chciała przekazać, osobom, które mają swoje marzenia, ale nie mają odwagi ich realizować? Co Twoim zdaniem jest kluczowe, w poszerzaniu granic, w odkrywaniu swoich możliwości do tego, aby pomimo lęku zrobić ten pierwszy krok, aby rozwijać swoje talenty i pasje?

Angi: Nie będzie to nic nowego. Apropo konsekwencji w marzeniach, bardzo ważną rzeczą jest to, abyśmy koncentrowali swój umysł, swoje myślenie na tym, czego pragniemy. Co może nam to dać?

NIE na tym czego się boimy, czy jakie są zagrożenia. To jest bardzo ważne moim zdaniem.

Dlatego, że myśląc, w moim przypadku o Rysach, o tym, że jest to moje marzenie, koncentruję się na tym, jak bardzo tego pragnę i co jest dla mnie ważne. Oczywiście, bardzo się bałam, ale koncentruję się na tym i wizualizuję sobie „Co będzie jak to zrobię?”.

Gdy myślałam o Rysach i widziałam siebie na tym szczycie, to moje pierwsze myśli były takie, że będę miała bardzo dużo siły jak zejdę na dół. Może będę miała siły fizycznej mniej, bo będę zmęczona. To w środku będę miała tej siły tyle, że będę mogła udźwignąć firmę, sprawy dnia codziennego i będzie mi jeszcze lepiej.

Ela: Piękne przesłanie 🙂

Angi: Tak, inspirujące?

Ela: Skromna jesteś 😉 Bardzo inspirujące.

Te działania i kroki, które podejmujesz, dodają Ci siły, żeby realizować kolejne cele i iść przez życie z siłą i to jest inspiracja dla innych.

Angi: Dokładnie tak. Realizacja jednego celu, pociąga drugi i daje nam odwagę.

Jeśli mogę zwrócić się zwłaszcza do kobiet, które mają marzenia.

Nie szukajcie wymówek, tylko zróbcie wszystko, aby zacząć od tych najdrobniejszych marzeń. Nie mówię tutaj o Rysach i innych wielkich marzeniach.

Mówię o tym, że np. rozmawiam z kobietami, które chcą same jechać gdzieś na weekend i odpocząć. Zróbcie wszystko, aby tak zorganizować to, żeby się udało i jedźcie. Pamiętam jak pojechałam z książką „Kobieta niezależna” 60 km od Krakowa do Zajazdu na weekend, bo chciałam być sama z tą książką. Bo czułam, że tego bardzo chcę.

Zacznijmy od takich małych rzeczy, a zobaczymy jak te małe rzeczy pociągają następną myśl, następny cel i następne marzenie i szczyt.

Ela: Wtedy mamy odwagę, aby śmielej myśleć o tych większych marzeniach.

Angi: Dokładnie. Popatrzmy na to też z takiej perspektywy: Mamy marzenie i mamy takie największe marzenia np. typu „chcę być milionerem”, ja też chcę mieć kupę kasy ;), ale nic z tym nie robimy.

Nie zmieniamy swojej ścieżki, nie rozwijamy się, stoimy w miejscu. I nasze życie jest życiem takim, jakim sobie zorganizujemy, ale gdzieś tam w głębi serca wiemy o tym, że nie spełniliśmy swojego marzenia. I to nie działa pozytywnie, tylko negatywnie.

Ela: Tak i pod koniec życia dużo osób żałuje, że nie zrobili tego, o czym marzyli.

Angi: Teraz mam wizualizację takiego obrazka: Staruszka siedzi na wózku, przygląda się w lustrze i podpisane jest: “Przepraszam Cię, że nie umiałam żyć marzeniami”.

Ela: Smutne, ale prawdziwe. Nie żyjemy marzeniami ze strachu. Myślimy o tym, co mogło by się wydarzyć, a często to „coś” nigdy się nie wydarza.

Angi: Tak, i dlatego też trzeba to ludziom często przypominać. Mało tego (podczas tej rozmowy zdałam sobie sprawę z tego), że trzeba pokazywać im osoby takie jak ja. Historie życia ludzi, którzy jak powiedzieli, tak zrobili i że im się nic nie stało. I dalej żyją, tylko się trochę więcej uśmiechają (śmiech).

Ela: Dokładnie (śmiech), pomimo tego, że się bali, przeszli swoją trudną drogę, żeby zrobić ten krok. Są zadowoleni z tego i cieszą się, że się udało. Zdobyli to swoje Kilimandżaro 😉

Angi: Zgadza się. Popatrzmy w koło i zobaczmy, że są ludzie, którzy chcieli i zrobili. I to mi się spodobało, że nic im się nie stało, poza tym, że są trochę bardziej uśmiechnięci 🙂

Ela: Trzeba wyciskać życie jak cytrynę i przekraczać swoje granice, prawda?

Angi: Dokładnie. Cały czas.

Na koniec …

Ela: Angi ostatnie pytanie.

Jesteś zawsze pogodna, uśmiechnięta, emanujesz pozytywną energią. Masz firmę, odnosisz sukcesy, spełniasz swoje marzenia. Powiedz mi, czego oprócz zdrowia Ci życzyć? Czego życzyć takiej osobie, która jest spełniona?

Angi: Myślę, żeby miała dalej śmiałe pomysły, które właśnie poczuję w sercu, bo one mnie napędzają. Czego mi jeszcze życzyć?

Ela: Jestem złotą rybką i spełnię Twoje życzenia 🙂

Angi: No właśnie (śmiech).

Żebym spotykałam na swojej drodze niesamowitych ludzi, abyśmy się wzajemnie inspirowali.

Życz mi tego, żeby zostało tak jak jest, a jak się zmieni, to żebym szybko się ogarnęła 😉

Ela: Dziękuję Ci za rozmowę i tego Ci z całego serca życzę. Podziwiam Cię za Twoją wielką siłę. 3-maj tak dalej. Twoje mięśnie może i słabną, ale TY rośniesz w siłę. Jesteś cudowną, ciepłą i WIELKĄ CHODZĄCĄ inspiracją 🙂 Dziękuję, że stanęłaś na mojej drodze i że zgodziłaś się na rozmowę 🙂

Angi: Dziękuję 🙂

Dziękuję Ci za wsparcie i za to, że zaproponowałaś mi tą rozmowę, bo to jest miłe, ale szczególnie za to, że jesteś. Spotkałyśmy się na szkoleniu Wewnętrznej Siły, na którym miałam wystąpienie i na tym się nie skończyło. Cieszę się z tego, że z Tobą i z innymi uczestnikami mam kontakt i że też widzę w Was zmiany. To mnie bardzo cieszy 🙂

Dziękuję za rozmowę!

Możesz siedzieć i patrzeć w sufit w swoim domu i marzyć o swoim “szczycie”… czy Twój sufit spełnia marzenia … a może Twoje działania?

Możesz siedzieć przy komputerze lub oglądać w telewizji i marzyć o miejscach, gdzie chciałbyś być … czy samo oglądanie zdjęć czy filmów przybliży Cię do odwiedzenia tych miejsc?

Możesz obwiniać cały świat za to, że nie masz szczęścia, że inni mają lepiej … czy obwinianie w czymś pomoże? Czy przez to nie tracisz cennego czasu?

Zacznij od planu działania – w głowie, na kartce papieru … Zacznij działać … nie jutro, tylko dziś. Małymi krokami, a do celu. Każdy ma swoje Kilimandżaro. Zdobywaj swoje “szczyty” już dziś!

Spędziłam sporo czasu razem z Angeliką przygotowując całą rozmowę. Chociaż jest ona dostępna bezpłatnie, to nie jest zupełnie darmowa. Chciałaby Cię prosić, jeśli rozmowa Ci się spodobała i wniosła coś dobrego do Twojego życia, to podziel się informacją o niej przynajmniej z jedną osobą, której może pomóc, w zrozumieniu, że marzenia same się nie spełniają, że warto żyć z pasją i że nie ma rzeczy niemożliwych. Podeślij jej linki do wszystkich 3 części rozmowy. Dziękuję 🙂

1 część znajdziesz TUTAJ

2 część znajdziesz TUTAJ


Książka Angi jest już dostępna w formie papierowej, ebooka i adiobooka. Znajdziesz ją TUTAJ

2 thoughts on “Każdy ma swoje Kilimandżaro / Inspirująca rozmowa z Angeliką Chrapkiewicz-Gądek cz.3

  1. Pingback: Porusza się na wózku i udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych / Inspirująca rozmowa o odwadze i sile z Angeliką Chrapkiewicz-Gądek cz.1

  2. Pingback: Skąd czerpać odwagę i siłę do realizowania swoich marzeń? / Inspirująca rozmowa z Angeliką Chrapkiewicz-Gądek cz.2 » Odważną Być!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *